wtorek, 1 września 2015

30 ,,W ciągu tych nielicznych dni, dałaś mi prawdziwą wieczność. I za to ci dziękuję"

Ostatni rozdział przed epilogiem...
Z dedykacją dla Pati Czekoladki ;*

<Trzy dni później>
*Pogrzeb*
Jeżeli ktoś by mi kiedyś powiedział, że w moim życiu w ciągu jednego roku nastąpi tyle tragedii wyśmiałabym go i nie potraktowała poważnie. No chyba, że byłby psychopatą.
Moje życie diametralnie się zmieniło od chwili, w której przyszedł do nas policjant i zimnym, beznamiętnym tonem oznajmił, że mój brat właśnie uległ wypadkowi i to w dodatku śmiertelnemu.
Kolejną tragedią, już po jego śmierci i po rozwiązaniu całego zespołu była oczywiście wiadomość, że Hope cierpi na białaczkę. Kolejne, przedstawiła mi małą dziewczynkę imieniem Naomi, która poruszyła nasze serca swoim postępowaniem. Była altruistyczną dziewczynką, dla której inni liczyli się bardziej niż ona. Na szczęście Naomi zdrowieje, a jej stan się polepsza. Ale kto przewidzi, co stanie się w przyszłości?
Kiedy myślałam, że nic gorszego mnie w życiu nie spotka moja mama dostała depresji i przedawkowała leki, tym samym umierając na moich oczach. Tata przez to zerwał ze mną jakikolwiek kontakt, więc zostałam sama.
Dowiedziałam się w międzyczasie, że Ross, chłopak, którego uważałam za przyjaciela, był totalnym egoistą i zostawił mnie, bym cierpiała. Ale z nim również jest już dobrze.
Ostatnią i jedną z najgorszych tragedii (bowiem zacieśniła mi pętlę i wbiła gwóźdź do trumny) była przegrana walka Hope z białaczką.
Teraz stoję obok Rossa i jego rodziców, którzy łaskawie się pojawili na pogrzebie córki dziś rano, ubrana w czarną sukienkę do kolan, dopasowaną u góry i rozkloszowaną na dole, a w dłoniach trzymam bukiet czerwonych róż.
Ross trzyma moją dłoń, łkając co chwilę, a państwo Lynch nie mogą się pogodzić z tragedią.
Sama patrzę w trumnę z beznamiętnym wzrokiem i opuchniętymi powiekami.
Trzy dni temu było okropieństwo...
- Dziękujemy za koncert! - krzyknął Ross, choć to nie on powinien dziękować.
Szybkim krokiem poszliśmy do Hope, aby zobaczyć jej reakcję. Ale szokiem było dla nas to, że w szpitalu było ogromne zamieszanie, lekarze biegali w tę i z powrotem i ciągle coś krzyczeli.
Nie mogliśmy wejść do sali przez 15 minut, a nikt nam nic nie mówił. Wreszcie wyszedł osobisty lekarz Hope, ze łzami w oczach i pokiwał głową.
Nie wierzyłam w to. Wiedziałam, że to nastąpi, ale żeby tak szybko?
Weszliśmy powoli do sali. Hope leżała na łóżku, a ekran maszyny EKG miał długą linię, oznaczającą koniec pracy serca.
Wtuliłam się w Rossa, bo nie mogłam nic innego zrobić, gdyż serce właśnie zaczęło mi mocno bić i bardzo, ale to bardzo boleśnie ściskać.
Nie ma nic gorszego niż ból psychiczny.
Nie wiem, ile tak trwaliśmy, ale oderwałam się od niego, kiedy zobaczyłam zieloną kopertę. Napisane na niej było: ,,Przeczytajcie na pogrzebie ~Hope"
Mimo, że minęły aż trzy dni, ja nadal nie mogę się pogodzić z jej odejściem.
- Teraz poprosimy, by najbliżsi mogli wyrazić swój ból.
Ross spojrzał na mnie. Jego rodzice nie byli w stanie mówić. Ross też nie. Zostałam tylko ja. Stanęłam więc na środku, nadal trzymając Rossa za dłoń. Stanął ze mną.
- Witajcie. Jestem Laura. W imieniu całej rodziny Lynch jestem bardzo wdzięczna za to, że tyle osób przybyło. Hope była wyjątkową osobą. Wzorową córką, kochającą siostrą, wspaniałą przyjaciółką... Jej stratę odczuliśmy aż za mocno i do teraz nie możemy się z nią pogodzić. Dla Rossa i mnie to jakby... Jakby część nas została oderwana. Tej pustki nic nie zapełni. Hope przed swoją śmiercią spisała list, którego nie widzieliśmy. Ale prosiła, by przeczytać go dopiero na pogrzebie. Więc pragnę spełnić jej prośbę.
Na chwilę wzięłam głęboki wdech, a Ross mocniej uścisnął moją dłoń. Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam. Po chwili zaczęłam czytać:
- ,,Jestem Hope Lynch. Zapewne, kiedy to czytacie ja już leżę w trumnie, a ludzie, którzy przyszli na mój pogrzeb opłakują mnie. Chciałabym zobaczyć was po raz kolejny. Twój Lauro uśmiech, spojrzenie Rossa czy słodkie marszczenie nosa Alexa. Ale niestety nic już nie będzie możliwe. Chciałam dodać, że zawsze bolał mnie brak rodziców przy mym boku, ale wybaczam im to. Nie musieli być ze mną tyle czasu. Wychowali nas najlepiej, jak tylko potrafili. Cieszę się, że przez całe życie, a także do końca niego otaczali mnie moi najbliżsi. Miałam kochającego chłopaka, najwspanialszego brata na świecie, cudowną przyjaciółkę - tu głos mi się załamał na chwilkę, ale kontynuowałam dalej - I kochanych rodziców. Dziękuję, za te 20 lat życia. Że mogłam je właśnie tak spędzić. Dziękuję za małą Naomi, która pomogła mi pogodzić się z chorobą. Za brata, który do końca we mnie wierzył. Za rodziców, którzy mnie wychowali. Za Alexa, który potrafił rozśmieszyć każdego. I za Laurę. Wiem, że możesz mieć do mnie żal za Alexa, ale wiedz, że bardzo cię kocham. Najlepsza przyjaciółko. Dziękuję wszystkim ludziom za bycie ze mną. Za cudowne życie. Za wszystko".
Teraz rozpłakałam się na dobre i wtuliłam w Rossa. Nie sądziłam, że Hope napisze tyle słów i że ujmie mnie tyle razy w swoim liście oraz, że wspomni Alexa...
<Kilka dni później>
- A pamiętasz, jak siedzieliśmy na tym drzewie, a Hope spadła i złamała sobie nogę? - spytałam z lekkim uśmiechem.
Jedyne, co mi zostało, to spędzanie czasu z Rossem. Hope i Alexa nie było, więc praktycznie nasza paczka się rozpadła. Ale wyszło nam to na dobre.
- A jakże mógłbym zapomnieć - zaśmiał się.
Oboje pogodziliśmy się z odejściem naszych bliźniąt. Brata i siostry. Drugiej połówki.
- Zastanawiasz się kiedyś, co by było, gdybyśmy się nie kłócili przez te dwa lata? - spytałam.
Ross zastanowił się chwilkę.
Leżeliśmy obok siebie. Wpatrywaliśmy w niebo, a cień z dużego drzewa jabłoni zasłaniał nasze ciała.
- Codziennie - odpowiedział po chwile, zerkając w moją stronę.
- Ja też. Myślisz, że byłoby lepiej?
- Na pewno.
Zastanowiłam się chwilkę.
- Myślisz, że wtedy też mogłoby ci przejść? - spytałam.
Zaśmiał się.
- A skąd pewność, że mi nie przeszło?
Spojrzałam na niego. A konkretnie rozdziwaiając usta spojrzałam w jego oczy. Uśmiechał się. To też widziałam.
Poczułam dziwne ciepło od środka. Coraz częściej mi się to zdarza. Zresztą każda dziewczyna wie, co mi jest...
- A nie przeszło? - spytałam.
Uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową na ,,nie". Przeniosłam wzrok na jego usta, które rozchylały się w szerokim uśmiechu.
- Mówiłeś, że znów zaczęliśmy się przyjaźnić, bo ci przeszło - zagadnęłam znów spoglądając w jego oczy. Byliśmy blisko.
- Nie. Przyjaźniliśmy się z powrotem, bo ty bardzo tego chciałaś. Od wtedy, na plaży. Ale nikt nie mówił, że uczucia da się wykorzenić.
Dziwiło mnie, że mówił to z taką swobodą. A co jak on żartuje? Albo gorzej! Mówi mi to, bo się dowiedział, że też umrze?
Laura, stop z czarnymi myślami.
- Zdobyłeś się na przyjaźń, bo ja tego chciałam? - spytałam.
- Tak. Właśnie dlatego.
- I nic nie mówiłeś o swoich uczuciach?
Zaśmiał się i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Nie pytałaś.
Przewróciłam oczami. Dziwne było leżeć obok kogoś, kto właśnie wyznał ci uczucia.
- A co teraz zamierzasz?
- Nie śpieszyć się.
Zmrużyłam brwi.
- To znaczy?
- Jak będziesz gotowa, lub nie, odpowiesz mi.
Zastanowiłam się chwilkę. Uśmiechnęłam się ładnie. Teraz to ja miałam władzę. Fajne uczucie.
- Czy pan Lynch właśnie powiedział, że to ode mnie zależy, czy będziemy razem?
- Czytasz między wierszami? - spytał z jeszcze szerszym uśmiechem.
- Mam zamiar się z tobą podroczyć.
- Czy raczej mnie przetestować?
Sprytny był. Aż za bardzo.
- Może... A co? Wytrzymałbyś?
- Wytrzymałem dwa lata. Obawiam się, że dłużej nie potrafię.
Zaśmiałam się głośno i szczerze. Teraz liczyliśmy się tylko my. TYLKO my.
- A opowiedz mi o swoich uczuciach.
Westchnął, ale postanowił spełnić moją prośbę.
- Zakochałem się w tobie, nie wiem jakim cudem, przez dwa lata tylko sobie pogorszyłem, bo odwrotny skutek był niż zaplanowałem, a teraz jest jeszcze gorzej, bo przy mnie siedzi cały mój świat i postanowił mnie wystawić na próbę.
Zaśmiałam się na jego słowa.
- Chce mi pan Lynch coś powiedzieć?
Westchnął z ponownym uśmiechem i zapytał:
- Czy pani Laura Marie Marano, najpiękniejsza osoba jaką znam, najbardziej inteligentna i sprytna z nutką przebiegłości, która skradła moje serce i robie z moimi uczuciami co chce, ma pragnienie zacząć się ze mną spotykać, a w niedalekiej przyszłości dzielić ze mną los do końca życia? - spytał, ale mnie zamurowało.
- Czy ty właśnie mi się oświadczasz? - spytałam.
- Tak. To co? Zgadzasz się?
Z lekkimi łzami szczęścia w oczach spojrzałam na niego. Po chwili zbliżyłam swoją twarz do jego twarzy, a nasze usta złączyły się w dość niezdarnym pocałunku.
- Przyjmuję to za tak - uśmiechnął się szczerze. Od tego właśnie zaczęło się moje szczęście...
***
Nie mogę uwierzyć, że to już ostatni rozdział na blogu. Już niedługo epilog...
Rozdział ten pisałam jakieś 5 dni temu. Było mi ciężko, ale nie mówię, że teraz jest lekko.
Pamiętajcie, że tu będzie jeszcze jedna historia (przywrócona) więc nie musicie odobserwowywać bloga.
Mam nadzieję, że rozdział jako tako się podoba. Dziś poznałam nową klasę w liceum i muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona, bo to naprawdę fajni ludzie.
No i z podobnymi zainteresowaniami! W końcu mamy ten sam profil :p
Zostałam też nominowana do TB (telephone blog) i od razu mówię:
Jeżeli się pojawi, będzie w NOWEJ ZAKŁADCE, gdzie będziecie mogli go przeczytać ;)
Ja się żegnam.
Do epilogu... Kochani.

19 komentarzy:

  1. Piękne zakońćzenie <3 <3
    Naprawdę mądra i śiwetna historia :)
    Co do liceum, czułam że będzie dobrze. Trzymałam kciuki :d
    Życzę weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde. Śmierć Hope nie była taka tragiczna, jak to sobie wyobrażałam.
    No i nareszcie jest Raura. Po 28 rozdziałach :P
    To były dopiero katusze.
    Muszę Ci pogratulować bloga i samej fabuły. Zasłużyłaś na sukces, bo jesteś sobą, a ludzie lubią to bądź nienawidzą. Ja jednak jestem w tych, którzy lubią to. Dlatego zdobyłaś moją sympatię i stałam się Twoją stałą czytelniczką. Na początku gdy zaczynałaś i miałaś tyle blogów, a potem ,kiedy odeszłaś nie pomyślałam , że jeszcze wrócisz. A jednak. Dobrze, że to zrobiłaś :)
    Czekam na epilog i inne opowiadania, które napiszesz!
    Pozdrawiam
    Ania xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuje ci kolejny raz za dedyk :* Chociasz znowu nie wiem za co go dostałam? Co ja takiego robie? No nic. Wracając. Rozdział zajebisty < 3 Nareście Raura!! Gratuluje ci, tak świetnej fabuły i ogólnie bloga :) Odkąd znalazłam twojego bloga enigma, to wiedziałam już, że będe twoją wierną czytelniczką i koleżanką;) Masz po prostu ogromny talent i go nie zmarnuj :)
    Czekam na epiloga! I na inne opowiadania!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    Wszystko piknie.
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny :D i proszę przeczytaj wiadomość ode mnie z czatu czekam na epilog i dalszy rozwój wydarzenXD

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg... rycze.. ;((( rozdział świetny i szkoda trochę że to jest już koniec.. =( czekam niecierpliwie na nexta. Ostatniego nexta.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny rozdział <3 Jak zwykle ogromnie mnie wzruszyłaś, sama nie wiem jak ty to robisz.
    Jest wreszcie Raura mega urocza <3 Z twoim talentem jestem pewna, że będę czytać twoje nowe opowiadanie na tym blogu. Jak tam pierwszy dzień szkoły? Bo ja testem padnięta i już praca domowa eh. Ty przynajmniej masz fajną klase, bo moja to ...
    Życzę dużo weny i z niecierpliwością czekam na epilog
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  8. popłakałam się, potem się cieszyłam. Co ty ze mną robisz kobieto?
    szkoda, że blog sie kończy ale czekam na epilog.
    Tęsknie za Hope ;(

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże ja rycze :'c
    Nie mogę w to uwierzyć że to już jest koniec.A najlepsze jest to ze ten rozdział czytałam w szkole i mi poleciały łzy :'c Chociaż na końcu jest Happy End Barzo tęsknię za Hope
    Czekam na epilog <333

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo podoba mi się post tytułowy (a raczej opis), który daje dużo do myślenia.
    Mam nazieję, że szybko dasz epilog... Do nexta Abileysonie
    ~Darkness

    OdpowiedzUsuń
  11. <3 <3 <3
    Daj next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah :D Jaki zbieg okoliczności, bo akurat miałam wstawiać, a nagle pacze - ile tu komów xD

      Usuń