Dedykowany dla najwierniejszych czytelniczek tego bloga, których raczej wymieniać nie muszę, bo one wiedzą, że zawsze były przy mnie i za to im dziękuję :*
Proszę WSZYSTKICH obserwatorów bloga oraz czytelników o choć jeden mały komentarz typu ,,Czytałam". Dziękuję.
<Kilka miesięcy później>
Spojrzałam w moje lustrzane odbicie. Moje długie już włosy były mocno polokowane i uczesane niczym Bella. Na oczach miałam jasne odcienie brązu w postaci cieni. Na policzkach miałam odrobinę różu, ale wcale nie był to puder. Bardziej naturalne wypieki. Na ustach miałam mocno czerwoną pomadkę matową, która podkreślała pełność moich ust.
Na sobie miałam białą, długą suknię z sercowym wycięciem na plecach i koronką oraz wydłużanym, rozkloszowanym tyłem. Gdzieniegdzie były usadzone małe, krwistoczerwone różyczki. Mój bukiet również się składał z takich róż.
Na głowie miałam koronkowy welon do pasa. Na nogach - buty pozłacane na obcasie.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Był to bardzo ważny dzień i najlepsza decyzja w moim życiu.
Nie było już Alexa, który zawsze mnie wspierał, przytulił i pocałował w czoło. Nie było już Hope, która zawsze mi pomagała i żartowała, kiedy tylko byłam smutna. Nie było już taty, który mierzwił mi włosy, wiedząc, jak bardzo tego nie lubię. Ale mimo to, śmiałam się. Nie było już mamy, z którą rozmawiałam na wszelkie tematy.
Ale za to był Ross. Chłopak, który w najgorszym momencie mojego życia postanowił jednak dać nam szansę. Który jest przy mnie, a ja przy nim. Razem tworzymy jedną całość.
Zeszłam z mahoniowych schodów urzędu stanu cywilnego i weszłam w głąb hali.
Mój jeszcze narzeczony stał do mnie tyłem. Ale kiedy drzwi się zamknęły, a po przestronnej, jasnej sali rozniósł się huk, spojrzał na mnie. Uśmiechnął się i spuścił głowę w dół.
Obok stolika stał David - kuzyn rodzeństwa Lynch oraz Naomi. Zrobili wyjątek dla naszej małe kruszynki i mogła być świadkiem na naszym ślubie.
Nie zawsze się to zdarza, ale jednak zdarzyło się.
Wolnym krokiem podeszłam do Rossa i ścisnęłam jego dłoń. Uśmiechnęliśmy się do siebie, a po chwili składaliśmy przysięgę małżeńską...
<5 lat później>
Gdyby ktoś mi powiedział 7 lat temu, że ja i Ross będziemy małżeństwem i będziemy razem codziennie widywali się z małą, 11-letnią dziewczynką by chodzić z nią jako wolontariusze, nigdy w życiu bym mu nie uwierzyła.
Ale cieszę się, że właśnie tak wygląda moje życie. Tragedie zbliżyły mnie i Rossa do siebie i staliśmy się nie rozłączni.
Nasza miłość z dnia na dzień kwitnie.
Rekompensatą za to, że nie mogę mieć dzieci jest Hope i odwiedziny innych małych pociech.
Razem z Rossem koncertujemy od czasu do czasu.
,,Nasi" rodzice zostali na miejscu. Teraz cieszę się, że można o mnie mówić ,,Pani Lynch".
I że jestem najszczęśliwszą mężatką...
Parę słów Od Autora:
Witam na zakończeniu bloga. Dziś jest ten moment (który niezbyt mnie zadowolił zważając na jakość epilogu, który bądź, co bądź jest po prostu nudny), w którym muszę się z wami pożegnać, ale jak sami wiecie - nie na stałe.
Dziękuję każdej osobie, która choć raz skomentowała rozdział na blogu, bo każdy komentarz mnie motywował i sprawiał uśmiech na twarzy.
Dziękuję każdemu obserwatorowi za to, że po prostu był na tym blogu. Sama świadomość tego, że ktoś to czyta jest po prostu niesamowita.
Dziękuję za to, że potrafiliście w tym opowiadaniu znaleźć zawsze jakiś pozytyw i być promyczkiem na każdy dzień. Dzięki wam miałam lepszy humor. Każda śmierć bohatera była moim niepowodzeniem na dany dzień.
Dlatego, kiedy humor mi się polepszył Naomi ,,wróciła" do życia.
Dziękuję wam za wszystko.
A teraz chciałam powiedzieć, że jeszcze w tym tygodniu wstawię dla was One Shota z Telephone Blog. Będzie on całkowitym zakończeniem ,,Follow your Dreams" i zarazem wprowadzeniem do ,,nowego" (a raczej starego) bloga, którego zacznę prowadzić po skończeniu ,,Mystery Love".
Proszę was teraz, aby KAŻDY obserwator tego bloga również ZAOBSERWOWAŁ tamtego bloga.
Nie musicie komentować. Wystarczy obserwacja. To wszystko.
Dziękuję raz jeszcze za wszystko. Do napisania!
NOWY BLOG: http://mystery-love-raura.blogspot.com
Witam!
OdpowiedzUsuńUgh! Nie wiem czemu, ale ostatnio nie pojawiały mi się informacje o tym, że na twoim blogu pojawiają się nowe posty i byłam do tyłu - ominął mnie ostatni rozdział, ale na szczęście jestem tu w dniu umieszczenia epilogu :)
Co by tu rzec? Jako, że to już uwieńczenie tej historii wypadałoby napisać coś od serca, coś nieco dłuższego i bardziej poukładanego, ale zobaczymy jak to wyjdzie.
Na początek chcę powiedzieć, że ta historia była oryginalna. Jeśli na blogach o tematyce Raury pojawiały się podobne motywy - o chorobie, o stracie bliskich i to właśnie w ten sposób - to nie były one tak uczuciowe jak u Ciebie. Pisałaś tak, by nas poruszyć, by dotarło do nas jakim wielkim cierpieniem może nas "obdarować" czyjaś śmierć lub choroba i udało Ci się to. Przeplatałaś nienaganny styl pisania, bogate słownictwo z przemyślaną i niecukierkowatą fabułą. Brawo!
Tak bardzo cieszę się, że miłość wynagradza im niepowodzenia i nieszczęścia jakie ich spotkały, przez jakie musieli przejść razem. "Ale za to był Ross" to zdanie mnie urzekło! Zwykłe, ale takie... przeurocze.
Myślę, że epilog nie jest nudny po prostu jest inny niż pozostałe rozdziały. Nie wprowadza nowych wątków czy akcji, on wyjaśnia. Powoli i spokojnie wyjaśnia, co się dzieje z naszymi bohaterami. I w tym tkwi jego wyjątkowość, bo przecież... czekaliśmy na to wyjaśnienie czytając kolejne rozdziały :)
Skoro nam, czytelnikom, tak pięknie podziękowałaś to teraz kolej na nas.
Dziękuję Ci za każdą minutę, którą poświęciłaś, by napisać dla nas kolejny rozdział.
Dziękuję Ci za każde słowo, które pojawiło się na blogu.
Dziękuję Ci za to, że po każdej chwili zwątpienia wracałaś.
Dziękuję Ci za to, że nie poddałaś się i dokończyłaś swoje dzieło.
Dziękuję Ci za to, że to opowiadanie powstało, za to, że uznałaś, że warto przelać swój pomysł na bloga.
Po prostu... Dziękuję!
Wkraczam w grono obserwatorów "Mystery Love" i czekam na rozdziały. Dużo weny!
Ogarnął mnie taki smutek, eh. Ta historia naprawdę dobiegła końca. Znikam już, żeby nie robić rozprawek.
Oby nowy blog sprawiał Ci dużo radości!
Pozdrawiam, Ayati!
Kurde, nie popisałaś się Abi :(
OdpowiedzUsuńMyślałam, że epilog będzie... ciekawy?
No cóż. Takie życie. Blog ogólnie zachwycił mnie i będę dalej czytać Twoje prace.
Raura!!! <3
Pozdrawiam
Ania
Świetny < 3
OdpowiedzUsuńJak dla mnie Epilog nie jest nudny:) No, ale to tylko moje zdanie. Cóż, heh, nie wiem co mam ci powiedzieć. (Nie jestem dobra w komentowaniu wiem to) O mam coś! Twoje opowiadanie nauczyło mnie dużo rzeczy, dużo rzeczy związane z życiem. Teraz wiem, że nawet jeśli wszystko się wali, to znajdzie się jedna osoba, która ci pomoże, tak jak ty jej. I nawet po tych wszystkich smutnych przeżyciach można być szczęśliwym. To ważne. A dzięki tobie i twoim wspaniałym opowiadanią ucze się życia, jakie może być. Dziękuje ci:*
Zostane z tobą na tym blogu (bo będzie ta nowo - stara historia) I będe też na tym nowy.
Pozdrawiam:*
Twoja Czekoladka ♥
Powiem pare słów o tym blogu.
OdpowiedzUsuńNie czytałam go od 1 rozdziału ale już przy tych końcowych. Ten blog i te opowiadanie było i jest rewelacyjne, masz talent i myślę że jeszcze kiedyś znowu założysz bloga o Raurze. Podziwiam Cię. I kochałam czytać tego bloga. Może nie komentował zawsze, ale wiedz że byłam i czytałam. <3
Suuuuperooowy :D:D:D
OdpowiedzUsuńCzytałam kazdy rozdział na twoim blogu i nie wiem co mogłabym powiedzieć na zakończenie. Historia była świetna, wszystko działo sie szybko ale zdecydowanie wywoływało emocje u czytelnika. Życzę ci dalszych sukcesów w pisaniu ;)
OdpowiedzUsuńJestem na tym blogu od początku do końca.^^ Przy niektórych rozdziałach płakałam bo były takie wzruszające :'c Zawszę komentowałam twoje posty.Mówiąc jednym słowem byłam wierną czytelniczką <33
OdpowiedzUsuńSmutno mi że to już koniec tej historii.Ale najważniejsze jest to,że bohaterowie opowiadania mają swoje Happy Endy.Z drugiej strony cieszę się że Naomi wyzdrowiała i,że Lau i Ross się pobrali.
Epilog nie jest nudy.I więcej tak nie mów bo skończy się wizytą u ciebie w domu ;)
Czekam na One Shota.Życzę Ci weny w następnym blogu <3333
Wspaniały i wcale nie jest nudny! <3
OdpowiedzUsuńWeny zycze i pozdrawiam ;*
DZIĘKUJĘ <3
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już koniec.
OdpowiedzUsuńMasz na prawdę wielki talent, szczerze zazdroszcze.
Pozdrawiam, Paula ;)
Cudny blog, szkoda że się skończył :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie komentowałam, ale za to czytałam każdy wspaniały rozdział.
Zadroszczę ci talentu.
Pozdrawiam, Juliet ;*
Czytałam od samego początku
OdpowiedzUsuńRozdziały zawsze były świetne. Będziemy tęsknić za tym blogiem. Pozdrawiam i czekam na TB.
Super Epilog.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to koniec.
Cudowny kochana... Mimo, że krótki i same opisy to bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuń~Darkness
Abi... w poprzednich komentarzach napisałam Ci wszystko co mogłam. Wiesz jak bardzo kochałam to opowiadanie. Wiesz jak bardzo cenię twój talent. Wiem jak wiele energi włożyłaś w to fantastyczne, oryginalne i wspaniałe opowiadanie. Wiesz, że nie raz spowodowałaś mój płacz. Dziękuję Ci za to, że tyo opowiadanie powstało.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Nie mogę powiedzieć już nic więcej jak tylko...
Czytałam...
Nie rozpiszę się bo nie mam talentu do pisania długich komentarzy :c
OdpowiedzUsuńTwoje blogi od zawsze czytałam. Każda twoja historia była niesamowita. Twoje opowiadania wryły mi się w pamięć. :)
Czytałam.
A kolejna historię już obserwuję. Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów bo mnie nią zaciekawiłaś :D
Ten blog jest i był niesamowity!
Mimo iż nie komentowałam za często to zawsze z Toba byłam kochana :*
Cieszę się że pisze tutaj tak utalentowana osoba :3.
Pozdrawiam,
Sashy ��
A w odpowiedzi na twoje pytanie na SLA. R5 tam nie istnieje. Ja współpracuje tam z Kingą tylko zapominałam jej przekazać niektórych informacji. XD nie opłaca się poprawiać wiec najlepiej ominąć tą jedną wpadkę xD.
Jeszcze raz świetny był ten blog! Niebawem ponownie go przeczytam :D
C:
Czytałam od samego początku <3
OdpowiedzUsuńI systematycznie starałam się komentować <3
Świetne opowiadanie :)) i moge ci zagwarantować że przeczytam wszystko co napiszesz <333
Kocham<333 Nessa ♥♥♥ :* ;*
Skoro tak ładnie poprosiłaś to: Czytałam :)
OdpowiedzUsuńWeszłam przed chwilą na twojego bloga, żeby sprawdzić dokładnie do kiedy mam czas na pisanie opowiadania, ponieważ mam sklerozę i tak mi się jakoś zjechało i widzę Epilog i zastanawiam się dlaczego ja tego jeszcze nie czytałam. I w sumie to nadal nie wiem, no ale co tam spóźniłam się tylko jakieś 5 dni, ale to ja. No i znowu głupoty gadasz, bo epilog nie był nudny, nie był za długi, ani za krótki bardzo mi się podobał, może happy endy są oklepane, ale je lubię. Twojego nowego bloga czytam i zaraz zamierzam zabrać się do czytania i następnie skomentowania nowego rozdziału, który tym razem zauważyłam ( brawa dla mnie). Twój blog był świetny, nie raz się przy nim wzruszałam i żałuję, że nie znalazłam go wcześniej. To chyba już wszystko co chciałam powiedzieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :**
Ja już po prostu nie potrafie. Nie. Ta historia oszołomiła mnie niesamowicie. Poplakalam sie na koncu. To bylo cudowne. Czytalam. Dziekuje.
OdpowiedzUsuń°SO°
Jeszcze tylko napisze ze bardzo mi sie podobalo ;) i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń