Dziewczynka miała śliczne, złociste blond włosy upięte w warkoczyk. Na pewno miała kręcone włosy. Miała oczy koloru morza, które od razu napawały optymizmem.
-Naomi! Gdzie są twoi rodzice?-spytała Hope ściskając małą.
-Rodzice? Gdzieś poszli. Powiedzieli, że za chwilkę wrócą-dodała dziewczynka.
-I dlatego uciekłaś z pokoju?-spytała Hope.
-Nie... Nie uciekłam. Po prostu zobaczyłam cię. A kto to?-wskazała małym paluszkiem na mnie i Rossa.
-To mój brat i moja najlepsza przyjaciółka.
Mała zeszła jej z rąk i podeszła do nas.
-Jestem Naomi-przedstawiła się.
-Ja jestem Laura-podałam jej dłoń, ale ku mojemu zaskoczeniu ona mnie uściskała.
-A ja Ross-i ku mojemu większemu zdziwieniu - go też.
-Na co chorujecie?-spytała.
Teraz zrobiło mi się głupio. Ta dziewczynka zapewne nie na darmo jest na onkologii.
-My... Ja... To znaczy...-nie mogłam się wysłowić.
-Rozumiem. Jesteście zdrowi?-spytała.
Nie wypowiedziała tych słów, jakby nam zazdrościła, że my nie chorujemy. Raczej ucieszyła się, że jednak możemy cieszyć się życiem, podczas, gdy mnóstwo ludzi właśnie tu kończy swój żywot.
-Tak-wyszeptałam.
-To czemu jesteś smutna?-spytała. Dziwiły mnie jej pytania. Ale też zaskakiwała jej bystrość. No tak... Jestem zdrowa, a się nie cieszę. Oni pewnie dali by wszystko, by przedłużyć swoje dni.
-Bo ty i Hope tu jesteście-dodałam smutno.
-Nie przejmuj się. Ja tu tylko jeżdżę raz na jakiś czas na badania-dodała z entuzjazmem-Nie to co inne dzieci...
Spojrzałam na Hope. Ona tylko z westchnieniem powiedziała:
-Naomi ma białaczkę, która stoi w miejscu, więc na dobrą sprawę cały czas przyjmuje leki w domu. Ale w szpitalu jest niemalże codziennie.
Ross zmarszczył brwi i powiedział do Naomi:
-To dlaczego tu przyjeżdżasz?
Naomi spuściła główkę. Zrobiło jej się przykro. Już myślałam, że Hope źle coś powiedziała, albo, że Naomi ma tu rodzinę. Ona jednak dodała:
-No bo tu tylko chorych dzieci, które nie mają się jak bawić, bo nie mogą wyjść z pokoju. Niektóre to nawet są bez rodziców... Same... Umierają... One mnie potrzebują-powiedziała smutno. Łzy stanęły mi w oczach.
Po chwili usłyszeliśmy jak ktoś biegnie przez korytarz.
-Sala 406!-krzyknął lekarz. Nie wiedziałam co się dzieje.
Naomi podniosła główkę i powiedziała przerażona:
-Dylan...
***
Jedyne, co widziałam, to zwłoki wynoszone w czarnym worku. Naomi stała przy rodzicach i patrzyła, jak ciało jej przyjaciela odjeżdża na noszach do prosektorium. Miało to miejsce dwie godziny po stwierdzeniu zgonu. Tyle czekaliśmy z Naomi. Dziewczynka odwróciła się w stronę swojej mamy i zaczęła łkać.
Ale to nie było najgorsze.
Za noszami szli rodzice dziecka, od kilkunastu miesięcy przygotowywani na jego śmierć. Wiedzieli, że on umrze, ale nie wiedzieli kiedy. Jeszcze nigdy nie widziałam jak ktoś tak mocno płakał.
Matka ciągle pytała: ,,Dlaczego? Dlaczego?...", a ojciec ze łzami w oczach gładził jej plecy. Istny koszmar.
To uzmysłowiło mi, że ja nigdy, nawet będąc pewna, że Hope umrze, nie będę przygotowana na jej śmierć.
Tu nawet rodzice nie mogli cieszyć się, jeżeli ich dziecko było zdrowe.
Przez te dwie godziny byliśmy świadkami dziwnej sytuacji, która to potwierdziła.
Przyszła jakaś matka. Raczej wyszła z badań z małą dziewczynką, która mogła mieć nie więcej niż dwa latka.
Miała łzy w oczach, ale nie z bólu. Z radości. Naomi mówiła, że widzi ją pierwszy raz, więc może dostała skierowanie na onkologię i nic nie wykazało.
W międzyczasie ze swoim synkiem, może 4-letnim szła inna kobieta i spytała:
-I co?
Tamta matka odpowiedziała:
-Zdrowa-po czym się uśmiechnęła. Ale od razu uśmiech zastąpił zmieszanie i cierpienie, gdy tamta matka odpowiedziała:
-Aha. Zdrowe...
Ten ból w jej oczach.... Ta żałość... Widać było, jak bardzo by chciała, by jej dziecko też było zdrowe... Ten chłopiec miał raka. A raczej jeszcze ma. Nie uleczalnego.
Nie rozumiem jak Naomi może chcieć tu przychodzić.
***
-Przykro mi-wyszeptałam w stronę dziewczynki, jak tylko zbieraliśmy się do wyjścia.
-Wiedziałam, że on umrze... Ale chciałam się jeszcze z nim pobawić-dodała smutno.
Aż żal mi ścisnął serce na myśl, że Hope też może odejść.
Spojrzałam na Rossa. Nie wyrażał żadnych emocji. Zrobiło mi się go szkoda.
Hope poszła odprowadzić Naomi i powiedziała, że dziś z nią zostanie, więc wracaliśmy sami.
Szliśmy parkiem. Było to miejsce, gdzie nikt nie przechodził. Gąszcz drzew i krzewów na zewnątrz, a w środku, do którego nikt nie wchodził, pełno róż i innych kwiatów.
W pewnym momencie Rossowi łzy leciały z oczu. Nie wytrzymałam i z nadmiaru emocji przytuliłam go...
***
Witajcie kochani. Mam troszeczkę załamkę... I dodatkowo Anonimka na głowie (Patusiu kochana dziękuję za twój kom <3 A raczej dwa czokoladko xD Dla cb mam dziś dedykację).
Kochani! Next pojawi się, jak będzie 20 komentarzy. Wiem, że szybko to nie nastąpi, dlatego akurat tyle :D Mam dużo czasu więc do nexta ;)
Tu macie wyjaśnienie mojej kochanej Naomi i pierwszy moment Raury.
Komentujcie! Bo komentując motywujecie :* <3
Do napisania!
Nawet emocji nie potrafisz dobrze opisać... Beznadzieja jednym słowem
OdpowiedzUsuńA weź spadaj na drzewo anonimio! Znowu chcesz oberwać ode mnie?! Co?! Bo coś czuje że tak.
UsuńI znowu piszesz z anonima. Jesteś już u mnie na czarnej liście!
Wiesz nikt nie jest idealny, więc do cholery przestań się czepiać Abi!!! Chętnie bym ci przyjebała w ten twój łep!!
Abi jest dobra, a jeśli ci się nie podoba, to nie wchodzić tu i będzie święty spokuj dla wszystkich. A z resztą jeśli mówisz że Abi tego nie umie, to chciała bym zobaczyć czy ty to umiesz lepiej napisać. I tak jestem już wkurzona to do tego jeszcze to..... Ugh!
To tak spadaj anonimo z tąd i będzie dobrze! Spadaj do cholery! I odczep się od Abi!
(Przepraszam cie Abi, ale te przekleństwa były konieczne. Jeszcze raz cie przepraszam)
O nie! Nikt nie będzie krytykował mojej Abi! Patrycja przyłączam się do ciebie!
UsuńAbi jest wspaniałą pisarką!
Strzeliła bym sprawozdanie ale piszesz telefonu. -,-
Anonim gratuluje odwagi. Szok. Naprawdę. No żeby wyrazić swoje zdanie nie ujawniając sie kim jest. Brawo! Chcesz dyplom? I patelnie w ten durny łeb?! Z chęcią dam jedno i drugie! Jak się ci nie podoba to po cholerę czytasz? Kurde jest tu opcja *piiip* za niecenzuralne słowa? Przydałaby się.
Tak więc Abi jest najlepszą pisarką i nic ci do tego! A teraz opuść ten blog bo nie wiem co tutaj jeszcze robisz.. O! Poszczuję cię wściekłym kotem Rocky'm!
A pro po rozdziału: BAJECZNY ;*
Czekam na ciąg dalszy ;)
Pozdrawiam,
Sashy 🎤
Razem z Patrycją i Sashy namierzymy adres skąd nadawano. Później zrobimy napad na tego anonima dom, a później to wiesz ^^ będziesz nas odwiedzać w więzieniu xD
UsuńJak można tak o tobie pisać... To nie jest zazdrość to czysta nienawiść! Jak tak można Abi, naszą kochaną, niepowtarzalną i utalentowaną obrażać! Spierpapier i nam tu nie podskakuj! Co ty sobie myślisz? Że obrazisz jedną osobę i już jesteś pępkiem świata?! Jpd... Takich ludzi to trzeba pozabijać normalnie! Kuwa no ile można... Myślisz, że jesteś lepsza? Że zyskałeś szacunek ty pier--olony anonimie!? Mylisz się!
Zadarłeś z bloggerami! Szacunek za odwagę. Nie zazdroszczę twoim talentom, jeśli uważasz, że praca Abi jest beznadziejna - bo tak nie jest! Jest boska. Te uczucia... Ten smutek. Te opowiadanie o dzieciach z białaczką! JA SIĘ NA PRAWDĘ PORYCZAŁAM!!! I byłabym bardziej wzruszona, zaskoczona przytulasem Raury, ale ten cholerny anonim musiał wszystko popsuć! JESZCZE RAZ, A GO ZNAJDE! MAM NA TO SPOSOBY! uwierz mi...
Rozdział: BRAK SŁÓW ! Taki piękny, wyraziłaś tu wszystko co czuje dziecko z białaczką. O rozmyślaniu o śmierci... Co przeżywają rodzice, co przeżywa sam Ross! Kochana... Nikt cię nie zastąpi. I nie słuchaj takich gostków, którzy mówią, że jesteś beznadzieja! Bo jesteś naprawdę Świetna. Przez duże Ś!
Rozdział taki sam! Bez zastrzezeń. Chyba najlepszy jaki był. Na tym blogu. Pokochałam go. Czuję, że coś we mnie pęka. Dałaś nam lekcje o życiu... Tak trzymaj. Kocham, przepraszam za brzydkie słowa, nie przejmuj się, czekam! :**:*:*:*::***:*:
#opr_dla_takich_gównianych_istot_jak_anonimy_obrażające_najlepsze_bloggerki
Mogę hejtować kiedy chcę i kogo chcę. Myślicie, że się was boję? Blog jest absurdalny i głupi, a ja tylko wyrażam to, co myślę. POozderki :p
UsuńTwoje hejty akurat mnie nie ruszają, ale okey.
UsuńJasne, możesz kiedy chcesz i kogo chcesz. Ale myślę, że powinieneś po prostu no nie wiem... Pisać z oficjalnego konta i mieć tyle odwagi by spotkać się w realu, albo wyrażać swoją opinię.
Hejty to nie opinie. Dziękuję dziewczyną, które mnie wspierają, a tobie radzę po prostu - odejdź od mojego bloga :)
No to super! Ale mojea opinia to jest. Sa, nie wiem, czemu nazwałem to hejtem... Mniejsza z tym. Po ptioetsu nie podoba mi się to i tylko tyle
UsuńNaucz się pisać a potem hejtuj ale nie tu abi pisze świetnie a ty jej do piet nie dorastasz zasrany anonimie ( PTIOETSU, SA - serio ?! I ty hejtujesz ) jeśli jeszze raz zaczniesz ją hejtowac to pożałujesz podzielam zdanie dziewczyn powyżej !
UsuńMatko! Na szybko pisałem! A ty? ,,jeszze"? Jest coś takiego? -.- Sama się naucz piasć!
UsuńOj sorki jedna literka XD a ty do cholery trzy słowa po prostu ładnie mówiąc odpierwiastkuj się od Abi bo bd miał przesrane jesteś po prostu idiotą XD odwal się od niej i idź się naucz słownik nie gryzie a potem spróbuj hejtowac bo to też ci nie wychodzi szczególnie na takim świetnym blogu no dawaj ripostuj
UsuńNie mam zamiarau w żaden durny sposób cię ripostować -.- Ja idiotom? No proszę... To wy macie coś na bani, a nie ja! Świetny blog?. Ołki.. LOLOLO
UsuńJak ci coś nie pasuje to smigaj stąd i nie wracaj i zebys wiedział ja jestem porypana pozytywnie i jestem z tego dumna :D a ty jak coś do niej masz to masz do nas wszystkich wiec pójdziesz Sb grzecznie i nbd więcej pisać czy dalej zachowujesz się jak dziecko i obrażasz świetną blogerke ?
UsuńPS: idiotą nie idiotom :D
UsuńNawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo chcę następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńAkurat, kiedy pojawiła się ''Raura'' o ile tak to mogę nazwać, musiałaś przerwać i żądać 20 komentarzy? No wiesz to co :p
Ogólnie bloga czytam od początku, tylko ostatnio nie chciało mi się komentować, bo tak wgl nic mi się nie chce, ale no ten rozdział musiałam!
Nie wiem czy mogę użyć słowa ''świetny'', bo opisy dzieci chorych na białaczkę, są cholernie przykre, ale mimo to strasznie mi się podoba :D
Nie, nie nie.....
OdpowiedzUsuńNie!
BOŻE, RYCZĘ!!!!!!!!!
Kobieto!
Jak ty to robisz, hm?
Jezuu, tak wiarygodnie to opisujesz, że ja nie wiem co powiedzieć.
Te wszystkie dzieci chore na raka.
Boże, czemu chroba tak dotyka te maleństwa?
I chodzi mi tu o rzeczywistość
Ale świat nie jest instytucją spełniającą życzenia...
Ale pociesza mnie Raura.
Przynajmniej tyle mam od życia c:
Ktoś.
Supcio rozdział :D weny życzę :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!!!!
OdpowiedzUsuńChcę już next!! :D
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡
Tez mam ostatnio załamke :'(
OdpowiedzUsuńRozdzial cudowny
Weny życze
Dobranoc :-)
Dziękuje ci kochana za dedyk:* Ale nie musiałaś:)
OdpowiedzUsuńDo usług! Wiesz dla mnie, to ... (nie będe tu się źle wyrażać) jeśli, ktoś pisze takie coś i do tego z anonima! Ale niestety są tacy i nie na to nie poradze. (A chciała bym. I to bardzo.)
A co do Rozdziału, to to było piękne i cudowne<3
Te wszystkie chore dzieci, które lada chwila mogą umrzeć i ta 6-latka która się z nimi bawi. To takie miłe z jej strony:)
I na koniec raura. Tak....!!!
Jak coś to nie jesteś jedyna która ma doła, bo ja też go mam. Ale nie wnikamy.
To ja czekam na next i mam wielką nadzieje że ten anonim da ci spokój.
Pozdrawiam:*
Twoja Czekoladka♥
O kurcze!
OdpowiedzUsuńW takim momencie?!
Dziś znalazłam tego bloga u jestem nim zauroczona <3
Serio!
Strasznie fajnie opowiadanie!
Poruszasz bardzo ciężki temat, ludzi chorych i robisz to we właściwy sposób.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :)
Pozdrawiam