- Sama nie wiem... - odparłam.
Nikt tego nie wiedział Ja sama nie potrafiłam jasno tego określić, ale to Ross się ode mnie całkowicie odwrócił.
- To było jakieś dwa lata temu, prawda? - spytała smutno.
Nie Hope. To zaczęło się wcześniej.
- Tak.
- Nie przypominam sobie, żebyście kiedyś gadali razem, tak normalnie.
O moja kochana, naiwna Hope. Jak ty jeszcze mało wiesz...
- Ja też nie-sztuczny uśmiech wlazł mi na twarz.
- Czyli nie znasz prawdziwego powodu?
Znam Hope. Domyślam się. Ale cóż ja mogę zrobić?
- Nie...
- Lubiłaś go kiedyś?
Ciężkie pytania zadajesz... Trudno określić normę lubienia, ale czy go lubiłam ot tak?
- Sama nie wiem.
Moje odpowiedzi nie były szczere, tak samo jak moja dzisiejsza postawa w stosunku do niej. Ale na te pytania nie mogłam udzielić jej odpowiedzi, choć nieważne było, jak bardzo bym chciała.
***
- Musicie? - spytała Hope.
- Jesteście z Rossem dorośli. Poradzicie sobie - dodała krzepiąco Stormie.
Babcia Rossa i Hope wylądowała w szpitalu w stanie krytycznym. Dostała atak... Dlatego muszą jechać i nawet nie wiedzą, kiedy wrócą.
- Pieniądze macie tam gdzie zawsze - dodał pan Mark.
Ja wiedziałam, że oni chcąc nie chcąc i tak wyjadą. Ale to była i konieczność i chęć. Mieli dość wyrzutów i oglądania stanu mojej przyjaciółki.
Za to moi rodzice.. Starali się ze mną za często nie rozmawiać, bo za bardzo byłam podobna do Alexa. Nie miałam im tego za złe. Sama Nie chciałam z nimi rozmawiać, bo było to dla mnie ciężkie. Chciałam zapomnieć... Czemu?
Po stracie bliskiej osoby czujesz się taki.... Nijaki? Pusty? A najgorsze jest to, że to uczucie z czasem nie mija. O nie! Ono staje się z dnia na dzień coraz gorsze. Wzmaga się. te myśli praktycznie tobą władają. Wspomnienia nie chcą odejść, więc z jednej strony ta osoba nadal żyje w tobie, bo o niej pamiętasz, a z drugiej, zabija to cię, bo nie dają nawet chwili wytchnienia.
To coś w rodzaju perpetuum mobile. Wspomnienia w tobie żyją i trwają aż do śmierci twojego umysłu, który umiera dwie godziny po ostatnim biciu serca...
Dzień w dzień to samo... Uciążliwe i nie daje żyć...
Pamiętam, że zanim Alex umarł miałam przez jakieś pół roku zawiechy nastroju, a jak moja rodzina, kuzynostwo, przyjeżdżali do nas, to zawsze trafiali na mój smutek i złość.
I pamiętam też dzień pogrzebu Alexa i rozmowę wujka z moją kuzynką.
- Co ona ma w oczach? To złość? Żałość? Smutek? A może ból? -spytała.
- Nie skarbie. To pustka - odparł z litością.
- A dlaczego ma ten kolor? Taki intensywny...
- Czarny? Ten kolor od dłuższego czasu dominuje w jej życiu...
Tej rozmowy nie zapomnę do końca dni...
Czułam się się naprawdę pusta. Bo jakżeby inaczej? I jeszcze jak najbliższa rodzina powie ci coś takiego...
Postanowiłam jednak nie zajmować się sobą. Moja przyjaciółka potrzebowała wsparcia i została sama z Rossem, który również miał problemy z uczuciami.
Zadzwoniłam więc do mamy, z prośbą o kolejny dzień pobytu u Hope. Zgodziła się. Na szczęście wie, że jestem jej potrzebna.
- Chcesz coś zjeść? - spytał Ross, kiedy skończyłam gadać.
- Co proponujesz? - spytałam.
- Naleśniki? - spytał.
- Może być - dodałam.
Razem z Hope i Rossem udaliśmy się do kuchni i zaczęliśmy przygotowywania.
Ja wzięłam jajka i rozbiłam do niebieskiej miski, a trzepaczką zaczęłam ubijać. W tym czasie Hope wzięła cukier i nasypała mi do miski, bym mogła utrzeć mój produkt z jej produktem. Ross za to wziął mleko i mąkę oraz olej i po kolei dodawał mi do miski.
Tak przygotowaną masę nalałam chochelką na patelnię i zrobiłam niewielkie kółko.
Po chwili przewróciłam na drugą stronę, gdy tylko zauważyłam, że jest lekko zarumieniony.
I tak przez kolejne kilka minut go smażyłam po czym wyciągnęłam na talerz. I tak kilkanaście następnych porcji.
Wszamaliśmy wszystkie naleśniki po czym poszliśmy oglądać film. Hope wybierała.
- Chciałam wam pokazać film o jakim ostatnio czytałam recenzję - dodała.
Spojrzałam na Lyncha, a on na mnie. Wzruszyliśmy ramionami i zaczęliśmy oglądać film ,,Bez mojej zgody".
Nie wiedzieliśmy jednak, że Hope miała ukryte zamiary wybierając ten film.
Opowiadał o dziewczynie chorującej na.. Białaczkę. Jej siostra była specjalnie zaprojektowana na dawcę narządów, które rak zaatakował. Robiła ciągłe przeszczepy, aż w końcu podała do sądu swoich rodziców...
Przez cały film zastanawiałam się jak można być tak bezdusznym, by nie pomóc swojej siostrze rodzonej. Ale potem się okazało... Że to dziewczyna, chora na białaczkę, poprosiła swoją siostrę, by przestała być dawcą... Na koniec... Na koniec ona umarła...
Film był wzruszający, ale bardzo bolesny, bo wyobraziłam sobie, że to Hope umiera...
Dlaczego akurat ona?
Spojrzałam na Rossa. Nawet nie ukrywał swoich łez. I to wcale nie łez szczęścia.
- Dlaczego nam pokazałaś ten film? - spytał.
- Ponieważ chcę wam uświadomić, że ludzie z białaczką i tak odchodzą, nawet, jeżeli ich stan się polepsza. Na kilkanaście tysięcy przypadków, przeżywa tylko kilkaset - powiedziała.
- I ty należysz do tych kilkuset! Hope! NIe gadaj głupot! Gadasz tak, jakbyś naprawdę chciała umrzeć - dodał żałośnie.
-Nie chcę, ale chcę was przygotować na moją śmierć - dodała bardzo spokojnie. Ja wiem, ile ją to musiało kosztować.
- Może zamiast się skupiać na tym, że jesteś chora i nas na byle co przygotowywać, nawet na to, co może się nie zdarzyć, to może lepiej spędzajmy ten czas najlepiej jak potrafimy i cieszmy się dniem, zapominając o chorobie - zaproponowałam.
Bliźniacy na chwilkę się zastanowili.
- Ty myślisz, ze tak łatwo jest zapomnieć? - spytał Ross.
- Nie, ale to lepsze, niż ciągłe wypominanie o swoim odejściu - zakończyłam.
Zgodzili się ze mną. Od tamtej pory na temat choroby Hope rozmawialiśmy tylko i wyłącznie dzień, przed jej wynikami oraz w trakcie ich trwania.
Czasem Naomi też wspominała o swojej chorobie i o chorobie Hope, ale było nam znacznie lżej, jak Hope nie mówiła o tym, że umrze.
My byliśmy pewni, że przeżyje, bo jej stan się polepszał.
***
Witam. Nie wiem kiedy next!
Jak przeczytaliście na górze, chciałam wam powiedzieć powód pisania mojego bloga i info dla anonimka, który mnie od jakiegoś czasu nęka.
Blog ten założyłam, bo jest częścią mnie.
Jakieś trzy lata temu zmarła jedna z moich sióstr (urodziły się jako bliźniaczki). Byłam naprawdę w ciężkim stanie i dokładnie pamiętam emocje i odczucia, jakie mną targały przez naprawdę długi czas. Później druga z bliźniaczek dostała skierowanie na onkologię. Na szczęście nic jej nie jest, ale było tam mnóstwo dzieci, które chorują na raka i umierają. Po prostu serce się kroi, jak człowiek na to patrzy.
W dodatku ostatnio straciłam przyjaciółkę (nie, nie umarła, ale w jakiś sposób odeszła, zostawiając mnie dla innych dziewczyn) i pokłóciłam się z kumplem (najlepszym) z którym teraz się nienawidzimy.
Cała historia można by rzec jest moją historią. Mimo, że nie mam siostry bliźniaczki, to jednak wiem, co oznacza stracić kogoś bliskiego. Wszystkie emocję staram się oddać w jak najlepszy sposób, jaki tylko potrafię, ale niestety wam przekazuję może z 20% mojego bólu...
Niektórzy z was pytali, dlaczego zawsze uśmiercam rodziców.
Blogi zaczęłam pisać w okresie najgorszych moich problemów i były ,,odskocznią" od nich. Kiedy miałam doła - ktoś został zabity. Kiedy byłam szczęśliwa - wtedy dopiero zrobiłam Raurę (o Enigmę mi chodzi).
Blogi, to moje uczucia i mój stan psychiczny. Jeżeli coś ci się nie podoba anonimku nie musisz mnie czytać, ani moich historii. Naprawdę boli, jak naśmiewasz się z moich przeżyć.
Przepraszam, za długą notkę.
Do napisania!
Słuchaj.. Ja eihw wiedziałem... Że to dlastego pisalas bloga, więc przepraszam, jeżeli cię uraziłem, vo nie chciałenm. Mam niedzieie że mi wyvaczysz i zapomnisz. Bo ja serion nie chciałem. Po prostu do konca blog nie cnie będe pisał i tyle. - Anonymous
OdpowiedzUsuńŚwietny ....to smutne jest ale prawdziwe zawsze z tw blogów dało się odczuć takie emocje jakie są w prawdziwym życiu ....ale nie wpadlabym na to ze ci się to przydarzyło :'( kocham tw blogi <3 i wspolczuje nm nic więcej powiedzieć bo nwm nie przeżyłam tego a słowa bd DB tylko bardziej bolą i wkurzają
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym. Nie miałam pojęcia że przydarzyło ci się coś takiego. Przykro mi z tego powodu.
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę że piszesz blogi bo są naprawdę świetne!
Jak zawsze czekam na next ;)
Swietny...
OdpowiedzUsuńwspolczuje ci ze przydarzylo ci sie cos takiego. Naprawde.
Czekam na nexta...
Pozdrawiam cie:*
Twoja Czekoladka♥
O boże...
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że przydarzyło Ci się coś takiego...
Zaskoczyłaś mnie...
A rozdział jest świetny
Zawsze piszę to samo, ale co poradzisz...
Także, naprawdę, naprawdę mi się podoba i nie mogę się doczekać nexta.
Tylko, że teraz nie będę na bieżąco, bo w sobotę wyjeżdżam na wakacje i powiem tyle
Będę tęsknić
Ale wrócę i będę Ci takie komy sczelać, że....
To więc czekam
I pozdrawiam
Ktoś.
Totalny szok, co ci sie stało.
OdpowiedzUsuńUśmiech skrywa wiele emocji, o których nie mamy pojęcia. Jest maską.
Rozdział naprawdę wspaniały, emocje są pięknie ukazane <3
Pozdrawiam :D
Miłęgo wieczoru ;)
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisujesz uczucia.
Chciałabym poznać dlaczego się nienawidzą. Dlaczego Ross się odsunął...
Czekam na next ♡
Gratuluję Ci.
OdpowiedzUsuńJesteś naprawdę wspaniała, że potrafisz w miarę możliwości nie zamartwiać się cały czas. W perfekcyjny sposób potrafisz przekazać emocje. Napisałaś o swojej tragedii życiowej.
Podziwiam Cię.
Ja nie odważyłabym się napisać o tym co przydarzyło się mnie. A raczej mojemu tacie.
Masz we mnie prawdziwą fankę i zagorzałą czytelniczkę.
Bądź silna.
Życzę Ci jak najlepiej.
~~PaTTy~~
Jestem w szoku ... to już wiem dlaczego blog jest taki prawdziwy ...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ...
Palisia ...
Cały rozdział, całą notke płakałam! Tyle naruszających zdarzeń. Mówię na razie o rozdziale. Nwm dlaczego Lau jest nieszczera... Te emocje, te przemyślenia o śmierci... Jak ty to wspaniale opisujesz! Nadajesz nowe życie tym słowom.
OdpowiedzUsuńNa początek nie wiedziałam co napisać. Czy... Bardziej skomentować rozdział, a może notke... Później rozważałam nie dodanie komentarza, ale ciebie by to zraniło.
Co ja ci mogę powiedzieć... Świetnie maskujesz emocje. Dlaczego...nam nie powiedziałaś? Przecież...a nie! Zostawiłaś tą sytuację na czarną godzinę? Nie. Po prostu... Mam nadzieję, że twoje uczucia, twoje przeżycia i twój ból staną się mniejsze.
Szok.wow. Tyle blogow...a ty dopiero mówisz tu. Niesamowita jesteś.
Podziw, że się niezłamałaś. Że nie przestałaś pisać i rozwijać swojej pasji!
Rozdział jeden z najlepszych. Notka - najbardziej szczera w twoim wykonaniu.
Dałaś radę. Zwyciężyłaś. Pokonałaś... Ten smutek ( i anonima ).
Jeśli pokochałam twoje blogi - pokochałam ciebie i twoje uczucia. Najpiękniejszy skarb jaki mogłam dostać!
Życzę ci, żeby już nic złego niewydarzyło się tobie, twojej rodzinie... Żebyś z chęcią tu pisała i ( może łatwo mi mówić, ale... Ja nic takiego nieprzeżyłam, więc odbierzesz to normalnie, albo w ogóle ) pozbierała się z tych wszystkich problemów i mogłaś powiedzieć: Jestem wolna!
Kocham cię Abi! Jako pisarke i jako najwspanialszą osobę na tym świecie :*:*:*:*:-:*:*:-:-:-:*:*:*:*:*:*:*:*
Krótkie opisy, długie dialogi. Nas nie interesuje tw historia życia, a blog. A z nim... Znam lepsze, ale nie jest, najgorzej.
OdpowiedzUsuń~Luna
Anonymous skończył, to ty zaczęłaś?
UsuńW
OdpowiedzUsuńI
OdpowiedzUsuńL
OdpowiedzUsuńK
OdpowiedzUsuńE
OdpowiedzUsuńWOW!!!
OdpowiedzUsuńJuż wróciłam <3