poniedziałek, 17 sierpnia 2015

25 ,,Z prądem nie zawsze płynie czysta woda"

Rossa zachowanie dziwiło mnie coraz bardziej. Stawał się nerwowy, bardziej czerwony, dłonie mu się trzęsły, a sam ciężko oddychał.
Nie wiedziałam, że to dlatego, iż ma mi powiedzieć dopiero najgorsze. Ta część z Grace była jakby to powiedzieć... Dobrą wiadomością.
Czasem od dobrych ludzi nie zawsze wypływają dobre rzeczy. Ross był dobrym człowiekiem, jeżeli tak mogę go określić, ale to, co za chwilkę miał mi zamiar powiedzieć, a z czego w tym momencie sprawy sobie nie zdawałam, miało mnie mocno zaboleć, zranić.
Jakby ktoś sztylet pchnął mi w serce, a zarazem mówił: ,,Przepraszam". Miało nastąpić nielogiczne z logicznym, piękne z obrzydliwym, prawdziwe z kłamliwym...
Przez te całe dwa lata żyłam pod otoczką pięknego kłamstwa, nie mając pojęcia, że Ross zaraz wyjawi mi okrutną prawdę, której wbrew pozorom mocno się obawiałam. Nie miałam pojęcia o niczym, dotychczas.
Czasem się zastanawiam, czy Hope wiedziała i może dlatego tak bardzo chciała nas pogodzić, a niekiedy nawet nas czymś szantażowała. Przecież normalny człowiek (jeżeli tak to mogę nazwać) by chciał naszego dobra, prawda?
Ross znów przetarł swoje czoło wierzchiem dłoni i nie spuszczał ze mnie wzroku.
Nie nie zapowiadało, by miał to w końcu uczynić, mimo, że im dłużej na mnie patrzył, tym bardziej policzki mu płonęły.
Lecz następne 7 słów... 7 słów! Zniszczyło moje życie...
- Alex prosił mnie bym zerwał naszą przyjaźń.
To było zdecydowanie o wiele gorsze od wyznania miłosnego do Grace Coolins.
To było jak grom z jasnego nieba... Jak sztylet wbijany w serce... Czułam się jak jedna z tych demonicznych laleczek voodoo, której ktoś wbija szpilki w całe ciało.
Normalnie mnie sparaliżowało. Nie obchodziło mnie, że Ross czeka na mnie wyczekująco. Czas jakby się zatrzymał, a jakaś dziwna siła rozrywała mi serce na strzępy.
Moje oczy zaczęły nie miłosiernie szczypać, a po chwili gorąca ciecz wydostała się na powierzchnie mojego policzka.
Otworzyłam szerzej oczy, a mimo to łzy wykapywały z nich same. Bolało. Bardzo zabolało.
Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, szczególnie od Rossa. Co gorsza mój brat był zamieszany w moją dwuletnią mękę, którą przeżywałam każdego dnia, kiedy pokłóciłam się z Rossem.
Moje oczy beznamiętnie patrzyły przed siebie, w czarny fotel. Ross natomiast dotknął kciukiem delikatnie mojego policzka, więc przeniosłam gałki oczne w jego oczy.
W miejscu, gdzie starł mi łzy zostawiał lekkie mrowienie, które nie przechodziło nawet wtedy, gdy już zabrał dłonie.
- Ale... - to było jedyne słowo, jakie zdołałam wypowiedzieć.
Miałam ochotę krzyczeć, być wściekła i uciec stąd jak najdalej, jednocześnie zachowując spokój i zostając. Razem. Z nim.
- Daj mi wytłumaczyć - poprosił, jakby czytając w moich myślach.
Nie ucieknę. Nie stchórzę. Nie teraz.
- Nie mam zamiaru zachowywać się jak rozkapryszona nastolatka, która mylnie wyciąga wnioski. Myślę, że tłumaczenie się jest konieczne.
Sama siebie zaskoczyłam tą wypowiedzią.
Niby nie chciałam znać odpowiedzi, a jednak. Sama czasami nie wiem czego chcę, dlatego to moje usta i mój mózg podejmują decyzję. Gdyby serce miało podjąć, Ross leżałby martwy bez możliwości wyjaśnienia zaistniałej sytuacji.
Nie boli mnie zakaz Alexa. O nie. Bardziej to, że Ross nie zrobił NIC by się mu przeciwstawić. Co gorsza, najwyraźniej przyjął jego pomysł.
- Jakiś miesiąc później byłem u Alexa. Powiedziałem mu coś. Wtedy trochę mnie, że tak powiem, zjechał. Nie chciał przyjąć do siebie tych informacji, które mu przekazałem.
Ross mówił nieznanym mi szyfrem. Ni w ząb nie rozumiałam, co Ross miał zamiar mi przekazać, poprzez to zdanie.
Nie wiem, w jaki sposób to miało być wytłumaczenie.
Nie mrugał. Nie spuszczał ze mnie wzroku. To było zarazem krępujące, jak i pokrzepiające. Nie mogłam odczytać jego emocji. Czułam się jak robot z zepsutym skanerem. On mnie znał na wylot i mógł przewidzieć każdy mój ruch.
Ja niestety na ten moment czułam się bezradna. Nieprzygotowana. Ascetyczna.
On wiedział w tym momencie o mnie więcej, niż ja o sobie chyba kiedykolwiek. Tak bardzo chciałam się teraz do kogoś przytulić, ale nie miałam do kogo.
Tak bardzo chciałam poznać prawdę, ale Ross za wszelką cenę nie chciał mi powiedzieć wprost.
Czułam się jak jego marionetka. Robił ze mną co chciał, jakby miał nade mną władzę, przewagę. W rzeczywistości tak było, ale ja wcale nie miałam zamiaru się do tego przyznawać. No bo czy ktokolwiek by chciał?
- Powiesz mi? - spytałam ochrypłym głosem.
Bez mrugnięcia okiem, znów zaczął się we mnie wpatrywać i po prostu pokiwał twierdząco głową. Wcale mnie to nie usatysfakcjonowało. Przecież ja nadal nie miałam wpływu na to, kiedy mi powie.
Nadal czułam się beznadziejnie, jednak coś mi mówiło (jak się okazało - słusznie), że Ross jednak ukróci moje męki.
- Powiedziałem mu prawdę.
No masz! Co to była za prawda? Tego teraz mi nie powiedział. Czy ja kiedykolwiek wyjdę z tego kłamstwa? Tej plątaniny uczuć?
Dostałam sms-a. Nie odczytałam go. Zamiast tego tępo wpatrywałam się w jego ślepia, jakby to miało mi przyspieszyć czas oczekiwań. W rzeczywistości było wręcz przeciwnie - wydłużał go. Nie miłosiernie czas mi się wydłużał.
Miałam gdzieś tego sms-a, która jest godzina, czy co dziś będę robić.
Żyłam chwilą. W zasadzie zdałam sobie sprawę, że to jest jedyna rzecz, którą chcę poznać, a potem mogę umrzeć.
Ross też nie przejął się za bardzo sygnałem wiadomości. Tak jakby go w ogóle nawet nie usłyszał, co było dziwne.
- Powiedział mi, że przez to mogę cię zranić - zaczął. Zmrużyłam brwi - Że jestem pod tym względem beznadziejny, a on mi naprawdę zrobi krzywdę jeśli ja tobie zrobię cokolwiek. Powiedział, że moja prośba jest niemożliwa, bo ja i tak cię zranię, że będziesz mocniej cierpiała, niż kiedykolwiek indziej. Bał się o ciebie i to, co powiedział było prawdą. Stąd propozycja, byśmy przestali się widywać, co było trudne, ale też stąd mój brak reakcji. Brak chociażby najmniejszej próby tego, abym zaprzeczył. Wiedział, jaki jestem i dlatego takie było jego postanowienie.
Oczy miałam teraz jak ogromne monety. Rozszerzyłam je do granic możliwości.
To nie mogła być prawda. Teraz układało mi się wszystko w jedną całość. Teraz, to wszystko miało jakikolwiek sens. Teraz zrozumiałam.
- Ross, czy ty próbujesz mi powiedzieć... - nie dane mi było dokończyć, bo Ross od razu powiedział:
- Tak Laura. Próbuję ci powiedzieć, że Alex kazał mi zerwać naszą przyjaźń, bo nie chciał, bym cię zranił. Prosiłem go o zgodę, bo byłem głupi.
- Ale jaką zgodę? Co ty zrobiłeś? - spytałam nadal nie rozumiejąc, lub nie chcąc, by to była prawda.
- Laura, ja się wtedy zacząłem w tobie zakochiwać.
***
Witajcie kochani!
Dziękuję za rekordową ilość komentarzy! Aż... 41!!! Dlatego rozdział dedykuję I love Anonimek :D
Dziękuję wam kochani!!!
Postanowiłam was dłużej nie męczyć. Zresztą to już chyba 3 rozdział, w którym nadal jest scenka Rossa i laury, którzy mówią o swoich uczuciach. No matko! Ile można! 5 rozdziałów do epilogu, a ten dopiero się obudził XD
Spodziewaliście się? Nie? Ja też xD Alex to jednak był nie dobry... xD
Dziś mam meeeega dobry humor :D
Pamiętajcie - dużo komów - szybkie i długie nexty.
Pisało mi się przyjemnie, a skoro mamy ,,Raurę", która zna swoje uczucia (powiedzmy) to już chyba będzie z górki.
Chociaż coś mi się wydaje, że będę musiała przedłużyć bloga o ok. 5 rozdziałów :/
Mam za bardzo rozwiniętą fabułę i za bardzo zwlekałam z Raurą.
Mniejsza z tym. Teraz pora na pozostałych bohaterów! NO!
Ostatni komentarz pod tym rozdziałem dostanie dedykację :*
Do napisania!!!!

35 komentarzy:

  1. Mam nadzieję że w następn rozdziale będzie dokończenie romowy Raury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny < 3
    No Ross wreście wyznał swoje uczucia :)
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. A i jest taka jedna sprawa... odkryłam ostatnio jednego świetnego bloga, może nie jest o Raurze, ale o Chloe i Rossie. No i gdybyś miała kiedyś czas, wpadłabyś może na niego? Bardzo mi zależy, żeby jakoś wypromować jej bloga. Oto link do niego: http://ross-r5-chloe-laura.blogspot.com/ Z góry dziękuję ;*

      Usuń
  4. Szybko dawaj nexta

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :*
    No a jednak Ross zakochał się tez w Laurze.
    Ciekawe..
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  6. dziękuje za dedykt XD kocham kocham kocham :) jej nareszcie są razem :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział super :* No Alexksem to mnie zaskoczyłas ;D
    Czekam na nexta <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny rozdział *.* Nareszcie razem :D No no Aleks nie spodziewałam się :
    Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. CZuję się jak szmata...
    Kurwa no..
    Przepraszam za bluźnierstwa, ale świadomość, że znowu nie skomentowałam dwóch rozdziałów mnie przytłoczyła. Napisałaś je tak szybko, a ja w tym czasie zdążyłam odwiedzić babcię i zaprosić ludzi na urodziny.
    Dzisiaj się nie rozpiszę bo bateria w moim mózgu się wyczerpuje, ale chce żebyś wiedziała, ża każde słowo, które napjszesz jest darem od Boga. Bo ty sama jesteś darem od Boga.
    Jesteś wspaniała, fantastyczna, cudowna, arcymistrzowska i chartyznatyczna. To wszystko razem stwarza całość, która doprowadza do obłęu.
    Powtórzę się.
    Opisy uczuć są niewiarygodne!
    Chciałabym pisać jak ty, ale to tylko marzenie.
    Nawet swojej mamie opowiedziałam o twoim opowiadaniu i ogromnym talencie!
    Jesteś jedna na milion i musisz być tego świadoma.
    Kto by pomyślał, że cała ta historia ma tak głęboki sens... Jesteś całkowicie nieorzewidywalna!
    Jak by tu zakończyć? Już wiem. Na fb już użyłam tego określenia i czuję, że nie raz jeszcze to napiszę.
    "Bo piękno nie tkwi w tym co przewidywalne, lecz w tym czego przewidzieć się nie da..."
    ~~invisible~~

    OdpowiedzUsuń
  10. Raura szłodko.
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  11. Suodko!!!! o losie xD Wiedziałam, że on ją kochał, ale znając ciebie, Raury nie będzie -.-
    ~Darkness

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały rozdział. /Ania

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń