piątek, 21 sierpnia 2015

27 ,,Czasem wszystko się sypie i nic nie możesz poradzić, kiedy wszystko, co kochałeś - nagle zaczyna ranić"

Głęboki chlust powietrza i nagle otwieram oczy, budząc się jednocześnie na mojej kanapie. Do ręki wzięłam mój telefon. Wiadomość od Hope widniała na ekranie oraz to, że przesłałam ją Rossowi.
Czyli to, że byłam w szpitalu było snem? Naomi żyje? Czy mam mieć jakieś deja vu i okaże się, że jak dojdę do szpitala, to ona... Ona będzie martwa?
Ale to wszystko było tak realistyczne, że nie mogłam się otrząsnąć z tego, że jednak było snem.
Miałam mokre policzki i włosy, które do nich się przyklejały.
Spojrzałam na zegar. Znów było przed 18:00. Ubrałam bluzę z kapturem, z czego kaptur zarzuciłam na twarz, by ją zasłonił.
Dodatkowo ubrałam moje trampki, wzięłam torebkę z potrzebnymi rzeczami i pojechałam prosto do szpitala.
***
- Hope? - powiedziałam, widząc przyjaciółkę siedzącą na siedzeniu oraz rodziców małej. Jakby deja vu... Tyle, że nikt nie płakał. Wyglądali raczej na... Szczęśliwych.
- Laura, czyż to nie cudowne? - spytała ze łzami w oczach. Tyle, że łzami radości.
- Hope... Jestem nie doinformowana. Nie wiem, co tu się dzieje. Nikt mi nic nie powiedział - odpowiedziałam przytulając dziewczynę, która właśnie wstała. Skinieniem głowy przywitałam się z rodzicami małej.
Rossa mimo to, nie było. Jak w śnie.
- Naomi zostanie przeniesiona do najlepszej kliniki w kraju. Ma duże szanse na całkowite pozbycie się białaczki. Wykorzystała swoje życzenie od Dżinów, aby pomóc wszystkim dzieciom w szpitalu, a oni postanowili pomóc jej - jeżeli mała wróci do zdrowia będzie wolontariuszką - powiedziała Hope ze łzami w oczach. Ja również zaczęłam płakać ze szczęścia w szyję przyjaciółki.
Po chwili odwróciłam się, gdyż usłyszałam kroki. Ross...
Miał czerwone oczy i spuchnięte poliki, a włosy na każdą stronę świata. Płakał...
Wtuliłam się w niego mocno i rozpłakałam, kiedy w międzyczasie Hope opowiadała, co się stało.
- Co się stało? - szepnął wprost do mojego ucha.
- Naomi jest cała i zdrowa - powiedziałam wtulając się w niego mocniej. Uczucia - to zawsze nad nami góruje. To zawsze z nami wygrywa.
Oczywiście są nieliczne przypadki osób, które kierują się rozumem, a nie uczuciami, ale jednak większość z nas zna to uczucie, kiedy właśnie uczucia nad nami górują, a my nic nie możemy zrobić.
Czy ja miałam jakiekolwiek uczucia względem Rossa? Owszem. Nieraz pozytywne, nieraz negatywne. Ale zawsze były. I ja byłam z tego dumna.
A czy teraz posiadam uczucia do Rossa?
To pytanie mnie nurtowało Cały Czas. Miałam dosyć, ponieważ sama nie wiedziałam, co czuję do przyjaciela. I czy jest mi obojętny.
Bałam się, że mogę żywić do niego głębszą sympatię, ale jeszcze bardziej się bałam, że jednak traktuję go tylko jako przyjaciela...
<Dwa dni później>
- Myślicie, że możemy ot tak powrócić do muzyki? - spytała Hope. Nie była do końca przekonana co do tego, by znów rozpocząć naszą karierę.
- Ja jestem co do tego w stu procentach przekonana i sądzę, że Ross też.
Pogodziłam się z nim, a mimo to, nasze relacje były napięte. Nie potrafiłam na długo spojrzeć mu w oczy i czasem go unikałam. Tak samo jak posiadałam niektóre kwestie Tabu, o których z nim nie gadałam.
- Ja też. Hope, wiem, że może ci być ciężko, ale chcieliśmy się spytać, czy dasz radę razem z nami tworzyć.
Hope uroniła jedną łzę, po czym szybko ją starła. Wiedziałam ile znaczy dla niej muzyka, ale bałam się, że nie będzie mogła już robić tego, co kochała.
- Kochani... Tu nie chodzi o samą białaczkę. Chodzi też o to, że cały czas mam obraz Alexa grającego na gitarze i dedykującego jakieś piosenki. Nie jestem w stanie do tego powrócić. Odeszłabym od zmysłów na scenie.
Miała rację. Nie mogłaby powrócić do muzyki właśnie z tego względu - bo za bardzo kochała Alexa. Ja też, ale pogodziłam się z jego odejściem.
Myślałam, że na początku umrę z tęsknoty, ale teraz wiem, że jestem silniejsza niż mi się zdawało. Kochałam Alexa i zawszę będę.
Zawsze będzie moim starszym o kilka minut bratem, którego nader kochałam. Zawsze przypominając go sobie, będę widziała mamę i tatę, gdyż był ich mieszanką.
Zawsze myśląc o nim, będę też przypominała sobie nasze chwile oraz Rossa.
Zawsze...
- Rozumiemy cię Hope - powiedział Ross czule obejmując siostrę. Patrząc na to bardzo mi tego brakowało.
Mimo, że Ross był totalnym egoistą, o czym świadczyła sytuacja sprzed dwóch lat, to mimo to był czuły i opiekuńczy. Dokładnie jak Alex.
Mieli wspólne cechy, ale też się od siebie różnili. Mimo to dogadywali się bardzo dobrze.
Obu mi ich brakuje - Rossa jako najlepszego przyjaciela, a Alexa jako moje uzupełnienie. Wypełnienie mojej pustki w sercu...
- Czyli powracacie z Laurą sami do muzyki? - spytała.
Teraz to było już oczywiste. Wracaliśmy. Mieliśmy wydać płytę. Ale okazało się być to trudniejszym zadaniem niż oczekiwaliśmy...
***
Witajcie... Mam małego doła, stąd długi czas oczekiwania na rozdział.
Rozdział jest krótki, bo było mało komów.
Nieubłaganie zbliżamy się do końca bloga. Mam nadzieję, że was zaskoczyłam snem Laury, bo większość z was bardzo przeżywała śmierć malutkiej.
Początkowym zamierzeniem, kiedy wprowadziłam ją do tego bloga była właśnie jej śmierć na oczach innych.
Ale postanowiłam zmienić fabułę. Za to, co po prostu... Z czym nie mogę poradzić sobie w życiu, o tak powiem.
Rozdział z dedykiem dla ostatniego koma czyli: Princess of  Darkness :)
Do napisania!

21 komentarzy:

  1. Super rozdział :*
    Cieszę się, że Naomi żyję.
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaskoczyłaś mnie tym zwrotem akcji :P
    Szkoda, że Raura ma taką dziwną relację. Czekam na długi rozdział z happy endem :D
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały < 3
    Na szczęście był to tylko sen i Naomi żyje! Chwała ci!
    :( Nie długo koniec twojego bloga :(
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Długo mnie tu nie było chyba od 18 rozdziału :p nadrobiłam zaległości i wszystkie rozdziały są świetne łącznie z tym ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Offfff dzięki za dedyk, całą się rumienie. I super rodział

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale żeś mnie wystraszyła kobieto!
    Dzięki Tobie jednak kochana Naomi żyje!
    Ale się cieszę!
    Ona ma szansę na całkowite zdrowie? Ja pierdziele! Na takie wieści czekałam!
    Ogólnie to...
    JARAM SIĘ
    Ross i Lau będą razem robili muzykę? Abi punktuje!
    To opowiadanie jest tak niewiarygodnie orginalne, że aż ciężko jest mi czekać na kolejne rozdziały!
    Czy ty zdajesz sobie sprawę co robisz z moim mózgiem?
    Zdajesz??
    A w ogóle to nie przejmuj się mniejszą ilością komentarzy.
    Mugole są z natury dość leniwe ;)
    No nic.
    Nie pozostało mi nic innego jak czekać...
    Nienawidze tego momentu.
    Bosz! Już chcę się dowiedzieć jak pójdzie współpraca Laury i Rossa!
    Weny, chęci i czasu życzę!
    Wierna czytelniczka.
    ~~invisible~~

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Albo dziś ci trochę pospamuję, bo wiem, że za chwilkę masz zamiar coś zrobić :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Y!!!! No i już - wstawiaj tę noteckę ;)
    ~Darkness

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osz ty mendo! Więcej ci o niczym nie powiem xD
      ZERO! Albo czekej... MNIEJ NIŻ ZERO!!!!
      Dobra, ale tylko się waż więcej coś zdradzić xD

      Usuń
  10. Rozdział super :*
    Czekam na nexta <333

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam!
    Naprawdę myślałam, że Naomi z tego nie wyjdzie, że tamten rozdział był ostatnim, w którym naprawdę żyła, a tu proszę! Tak się cieszę, że to był tylko sen Laury, a do tego nasza mała wolontariuszka będzie mieć szansę nie tylko na przeżycie, ale też na powrót do zdrowia, yay!
    Między Laurą, a Rossem niby jest w porządku, ale jednak coś się tu nie zgadza. Ich dziwna relacja jest fajna, ale i tak mam nadzieję, że wyjdą na prostą, że tak powiem :)
    A propos tej pary - wracają do muzyki? I to razem? Świetnie! Nie mogę się doczekać tego co ta współpraca przyniesie.
    Teraz nie pozostało mi nic tylko czekać.. Ugh, ostatnie rozdziały, co?
    Życzę dużo weny, chęci pisania i czego tylko potrzeba! :)
    Pozdrawiam, Ayati!

    OdpowiedzUsuń